Nowoczesne materiały budowlane: z czego budować zrównoważone budynki?
- O ekologicznych i nowoczesnych materiałach budowlanych rozmawiali prelegenci sesji wydarzenia 4 Design Days.
- Rozmówcy próbowali stworzyć definicję ekologicznego materiału budowlanego, oceniali obowiązujące w Polsce przepisy i zastanawiali się, co może zdopingować wykonawców do korzystania z bardziej ekologicznych materiałów.
- Małgorzata Najmoła, EQUITONE East Europe, Etex Poland: W definicji ekologicznego materiału budowlanego mówić możemy o pewnych etapach: etapie produkcji, etapie użytkowania i etapie końcowym – recyklingu czy utylizacji.
- Andrzej Losor, Heidelberg Materials Polska: Co z tego, że mamy produkt, który będzie minimalnie wpływał dzisiaj na otaczające go środowisko, jeżeli będziemy musieli wymieniać go 10 razy?
- Szymon Firląg, Związek Pracodawców – Producentów Materiałów dla Budownictwa: Jeżeli produkt wiąże się z większymi kosztami i trudniejszą technologią, a nie jest premiowany na rynku polskim to producenci nie będą go promować, bo nie będą mieli z tego tytułu zysku
- Mirosław Czarnik, wiceprezes zarządu, GPP SA: Cykl życia produktu to jest kluczowa sprawa, o której się zapomina. Jeżeli nie zmienimy formuły przetargu publicznego i tam będzie tylko cena, to zamierzonego efektu nie osiągniemy nigdy.
Co czyni materiał budowlany ekologicznym? Czy klasyczne materiały takie jak beton mogą być neutralne dla klimatu? Dlaczego tak istotny jest cykl życia materiału? Czy formą zielonego dopingu mogą być ekologiczne certyfikaty? Czy system zamówień publicznych nadąża za realiami rynkowymi i innowacyjnymi technologiami? Na te tematy dyskutowali uczestnicy debaty pt. Zielona transformacja budownictwa w Polsce. Materiały budowlane: cena, dostępność i ekologia podczas 4 Design Days.
Ekologiczne, czyli jakie?
– Myślę, że to pojęcie ekologiczne jest bardzo często nadużywane. Żeby móc powiedzieć, że dany materiał jest ekologiczny, musimy być dosyć precyzyjni i przede wszystkim zdefiniować kilka kategorii ekologiczności – uczulała Małgorzata Najmoła, Marketing Manager, EQUITONE East Europe, Etex Poland.
– W tej definicji mówić możemy o pewnych etapach: etapie produkcji, etapie użytkowania i etapie końcowym – recyklingu czy utylizacji – wymieniała, przekonując, że już na etapie produkcji wiele czynników może decydować o ekologiczności materiału budowlanego.
– Mówimy o surowcach, z których dany materiał się produkuje. Na przykład, czy te surowce są na wydobywane w sposób zrównoważony, który nie szkodzi lokalnym społecznościom. Czy te surowce nie zawierają jakichś szkodliwych składników. Kolejnym czynnikiem jest sama fabryka, produkująca materiał i to, czy działa w sposób zrównoważony. Tutaj możemy zapytać, o to w jaki sposób jest zasilana, jakie są źródła energii – wyliczała.
Małgorzata Najmoła przywoływała przykład fabryki, w której produkowany jest jeden z materiałów firmy Equitone, przekonując, że zakład ten działa w 100 procentach w modelu zero waste, nie produkując żadnych odpadów. Prelegentka zwracała również uwagę, że ważnym czynnikiem świadczącym o ekologiczności materiału jest jego trwałość.

Nowoczesne materiały budowlane: cement w nowym wydaniu
Trwałym materiałem z pewnością jest cement, o czym przypominał Andrzej Losor, członek zarządu, dyrektor rozwoju sprzedaży, produktów niskoemisyjnych i ESG, Heidelberg Materials Polska.
– Dzisiaj sto lat nie jest już żadnym osiągnięciem. Projektujemy bez problemu inwestycje na ponad 100 lat – podkreślał.
– Co z tego, że mamy produkt, który będzie minimalnie wpływał dzisiaj na otaczające go środowisko, jeżeli będziemy musieli wymieniać go 10 razy? – pytał retorycznie wymieniając także inne potencjalne zalety cementu, rozprawiając się z przekonaniami dotyczącymi jego wysokiej emisyjności.
– Po pierwsze mamy różnego rodzaju grupy produktów, które mogą być wykorzystywane alternatywnie. Taki najbardziej tradycyjny może emitować na jednostkę produktu 750 kg. Alternatywny produkt bardzo powszechnie dzisiaj stosowany, za wyjątkiem budownictwa infrastrukturalnego, może już emitować poziom 450 kg. Możemy stosować również produkty, które mają emisję na etapie produkcji na poziomie 250 kg. W 2025 roku mamy również dostęp do cementu neutralnego klimatycznie – wypunktowywał Andrzej Losor.
– Jest to produkt, który wykorzystuje technologię wychwytywania i składowania dwutlenku węgla. Na etapie emisji dwutlenek węgla jest on wychwytywany i składowany po to, by w najbliższych latach go wykorzystywać. Na przykład do produkcji paliw syntetycznych. Absolutnie closing the loop – wyjaśniał.

Nacisk na recykling
O zgoła innych materiałach, które można uznać za ekologiczne mówił Szymon Firląg prezes zarządu, Związek Pracodawców – Producentów Materiałów dla Budownictwa, przypominając o kategorii materiałów… już wytworzonych.
– Inna koncepcja ekologicznego materiału budowlanego pojawia się w nowym w rozporządzeniu CPR, które zostało niedawno przyjęte przez Komisję Europejską. To jest koncepcja wyrobów, które zostały już wytworzone. Chodzi o takie materiały, które są już na rynku, są już zabudowane. Możemy je wykorzystać powtórnie, poddać modernizacji, usprawnieniu, zabudować, naprawić. Ich ponowne wytworzenie nie jest konieczne – zauważał.
W temacie istniejących materiałów i produktów wypowiedział się także Mirosław Czarnik, wiceprezes zarządu, GPP SA, prezentując bardziej holistyczne podejście do tematu zrównoważonego rozwoju i zwracając uwagę na niechlubne zjawisko… wyrzucania mebli.
- Wydajemy pieniądze na budowę budynków, mamy beton na 100 lat, fit-outy, które powinny żyć, w ich wnętrzach piękne meble... Natomiast kwestia jest taka, że po 5 latach, robi się wszystko, żeby człowieka przenieść do drugiego budynku, a te meble wysłać na śmietnik. Tak rynek i nikt o tym nie mówi, nikt z tym nie walczy – akcentował.

Technologia sobie, a przepisy… sobie?
W dyskusji nie zabrakło tematyki zamówień publicznych i zagadnienia punktowania ekologicznych materiałów w procedurach przetargowych. Mirosław Czarnik zwracał uwagę na brak uwzględnienia analiz cyklu życia produktu w procedurach przetargowych jako jedną z przyczyn sięgania po mniej ekologiczne materiały przez wykonawców.
– Cykl życia produktu to jest kluczowa sprawa, o której się zapomina. Jeżeli nie zmienimy formuły przetargu publicznego i tam będzie tylko cena, to zamierzonego efektu nie osiągniemy nigdy – stwierdzał zdecydowanie.
– Green public procurement to jest element, który nic nie kosztuje, a może być dużym akceleratorem zmiany – przekonywał Andrzej Losor, powołując się na przykłady krajów takich jak Holandia czy Norwegia. – Tam w każdym przetargu publicznym oferta jest przeliczana na efekt środowiskowy i ślad węglowy. Jest to świetny model, który można zaimplementować także u nas – przekonywał.
– W Polsce, jeżeli mówimy o inwestycjach infrastrukturalnych, aspekt środowiskowy nie jest brany pod uwagę w ogóle. Mało tego, tego typu rozwiązania są blokowane! Ich wdrożenie jest nierealne, chociaż technologia na to pozwala. W kraju bardzo skutecznie i umiejętnie pomijamy ten temat – mówił Lasor.
Gdzie szukać zielonego dopingu?
Mirosław Czarnek sceptycznie wypowiedział się także o potencjale certyfikatów BREEAM i LEED jako zielonego dopingu, zachęcającego do stosowania proekologicznych rozwiązań w realizowanych inwestycjach.
– Ten rynek już mądrzejszy od nas wszystkich. Wprowadzone zostały certyfikaty interim, które odnoszą się do deklaracji dotyczących budynki. Oznacza to w praktyce, że ja zadeklaruję i dostanę certyfikat. Jak wiele osób będzie wiedzieć czym się takie certyfikaty różnią? – mówił, zwracając uwagę na brak szerszej świadomości dotyczącej realiów rynkowych.
Wagę budowania świadomości i edukacji podkreślała Małgorzata Najmoła, przekonując, że to właśnie w edukacji branżowej tkwi największy potencjał, które finalnie wpłynąć może nawet na zmiany w przepisach.
– Myślę, że bardzo wielu inwestorów nie ma tej świadomości, jak ważne są kwestie środowiskowe i jak wpływają one na korzystanie z budynku. Brakuje wiedzy, że cena, którą musimy teraz ponieść na zakup materiałów nie powinna być jedynym kryterium. Równie istotne są koszty korzystania z tego budynku przez najbliższe 5, 10 czy 50 lat – zauważała.
– Naszą rolą jako producentów jest edukować. My mamy te dane, mamy te liczby, mamy zweryfikowane przez niezależne instytuty informacje. Myślę, że takie kwestie oddolne, coraz większa świadomość środowiskowa w pewnym momencie wymogą na tych zamówieniach publicznych pewne zmiany – prognozowała.

Szymon Firląg mówił z kolei o tym, że polski rynek nie stwarza zachęt dla producentów materiałów budowlanych, powołując się na firmy, które parametry swoich produktów dostosowywały do wymogów niższej emisyjności dopiero chcąc wejść na rynki zagraniczne, gdzie tego typu cechy materiału czyniły go bardziej konkurencyjnym.
- Jeżeli taki produkt wiąże się z większymi kosztami i trudniejszą technologią, a nie jest premiowany na rynku polskim to producenci nie będą go promować, bo nie będą mieli z tego tytułu zysku – szczerze przyznawał.
Prezes zarządu Związku Pracodawców – Producentów Materiałów dla Budownictwa podkreślał jednak chęć producentów do inwestowania w innowacyjne materiały budowlane, która widoczna jest chociażby we współpracach firm z ośrodkami badawczymi.

– Większość czołowych producentów wyrobów budowlanych jest w zupełności świadoma (konieczności posiadania strategii dekarbonizacji i produkcji bardziej zrównoważonych materiałów – dop. redakcja) i idzie w tym kierunku. Robi to we współpracy z nauką, wspólnie z uczelniami opracowując nowe wyroby, które będą miały lepsze charakterystyki energetyczne, a przy te samym zachowają swoje właściwości – relacjonował.
– Chodzi o to, żeby ten materiał dawał nam to samo, miał to samo zastosowanie, te same właściwości, ale z mniejszymi emisjami, z mniejszym zużyciem surowców. Uczelnie mają tutaj do odegrania bardzo dużą rolę – zaznaczał, podkreślając rolę nauki w tworzeniu innowacyjnych materiałów budowlanych.