Piotr Polk w roli projektanta mebli

Na pierwszym miejscu stawia teatr, film nazywa przepięknym szaleństwem. Projektowanie mebli to pasja, którą realizuje niezmiennie od 21 lat. O fascynacji meblami i pracy aktora mówi Piotr Polk, który będzie jednym z gości 4 Design Days.

17 października ub.r. miała miejsce premiera Pana autorskiej kolekcji mebli New Classic Design by Polk. Pasja tworzenia mebli towarzyszy Panu od wielu lat. Jak to się zaczęło?

W mojej rodzinie nikt nie przejawiał jakichkolwiek zainteresowań, jeśli chodzi o projektowanie mebli, o stolarstwo w ogóle. Bardzo długo nie byłem tym kompletnie zainteresowany. Zajmowałem się muzyką, filmem, teatrem, aż któregoś dnia po prostu zapragnąłem mieć mebel do mojego mieszkania – trochę inny, nietypowy, taki którego nie było w żadnym sklepie. Po prostu miałem fanaberię. Ta fanaberia zaprowadziła mnie do stolarza, gdzie została wyceniona bardzo wysoko, a wydawało mi się, że to co zaproponowałem jest najprostszą do zrobienia rzeczą pod słońcem. Ot, półka, która stoi na czterech nóżkach, taka konsolka. Zirytowany tą sytuacją postanowiłem na własnej skórze doświadczyć tego, jak bardzo jest to skomplikowane i pracochłonne. Poszedłem do pierwszego z brzegu sklepu budowlanego, kupiłem potrzebne materiały i próbowałem coś z tego sklecić. I wyszło, kiepsko, ale wyszło. Tak mi się to spodobało, że postanowiłem nie robić kolejnych mebli, tylko uczyć się na tym jednym dokonując poprawek.

Jest Pan jednym z najbardziej zapracowanych polskich aktorów. Ma pan na koncie imponującą ilość ról filmowych, serialowych i teatralnych. Gdzie czuje się pan najlepiej – na planie filmowym czy na deskach teatru?

Teatru od filmu czy serialu nie można rozgraniczyć. Bo w każdym z tych miejsc jesteśmy tym samym, czyli aktorami. I to jest ten wspólny mianownik. Film to jest muzyka, skupienie, klimat, obraz, przestrzeń. itd. Technika powoduje, że aktorstwo filmowe może wydawać się nieco łatwiejsze. Teatr natomiast jest kolebką tego, co najbardziej prawdziwe i szczere. To w teatrze tworzy się postaci prawdziwe. W filmie się je klei, w teatrze trzeba je stworzyć tak naprawdę od zera, bo widz jest tuż obok i stworzenie iluzji postaci w salce teatralnej jest niezwykle trudne. Nie sposób nauczyć się aktorstwa na planie filmowym czy serialowym. W sensie odbioru, pracy, emocji teatr jest czymś wiecznie żywym. Nie ma dwóch takich samych spektakli czy prób. W teatrze człowiek poznaje siebie samego lepiej niż w filmie. Dla mnie teatr będzie zawsze numerem jeden.