4 Design Days: Przyszłość produkcji mebli należy do tych, którzy postawią na jakość

Według Circularity Gap Report 2019, światowa gospodarka tylko w 9% jest cyrkularna: zaledwie 9% z ponad 90 miliardów ton minerałów, paliw kopalnych, metali i biomasy, które rocznie trafiają do gospodarki, jest ponownie wykorzystywana. W obliczu tych danych warto zastanowić się, ilu z tych odpadów generuje sam przemysł meblarski.

Na 4 Design Days podczas dyskusji  Design. Cel – zdrowy klimat. Biznes meblowy bez śmieci, bez CO2 poruszaliśmy kwestię ekologii w przemyśle meblarskim, przyglądaliśmy się stosowanych materiałom i szukaliśmy odpowiedzi na to, jaki jest przepis na bardziej zrównoważoną produkcję mebli. 

Trudne początki

Uczestnicy dyskusji, architekt, projektant, założyciel, Zieta Prozessdesign, Oskar Zięta oraz projektant Maciej Karpiak wspominali trudne początki, jakie towarzyszyły próbom zaimplementowania idei zrównoważonego rozwoju na polskim rynku meblowym kilka lat temu. – Kiedy pojechałem do Szwajcarii w 1999 roku, musiałem się nauczyć i pojąć znaczenie nowego słowa „nachhaltig”, które po angielsku oznacza „sustainable". W Polsce to słowo praktycznie nie było używane… – wspominał Oskar Zięta. 

– Od tamtego momentu w naszym instytucie prowadziliśmy badania, jak ten zrównoważony rozwój wprowadzić w procesach budowlanych, w procesach architektonicznych, jak z dużą uwagą podchodzić do projektowania produktu czy systemu konstrukcyjnego w całym jego cyklu życia. Wszyscy się z nas kompletnie śmiali i dla nikogo nie było ważne to, że my mówiliśmy o jakiejś monomateriałowości (…) – relacjonował designer. 

Wtórował mu Maciej Karpiak: – Kiedy 10 lat temu poruszało się tego typu aspekty, sam na własnej skórze spotykałem się z takim odbiorem: przyszedł projektant i wymyśla jakieś sciencie-fiction. Po co nam to jest potrzebne, my tu mamy sprzedaż, generujemy wystarczające obroty, do niczego to nam nie jest potrzebne – wspominał.

Nie tylko monomateriałowość

Projektowane przez studia Oskara Zięty meble są monomateriałowe, co ułatwia ich późniejsze ponowne użycie. Zalety produktów wytwarzanych w całości lub w większości z jednego materiału podkreślał także Maciej Karpiak, który słuchaczom dyskusji zademonstrował zaprojektowany przez siebie panel wykonany w 80 proc. z przetworzonych butelek PET. Projektowanie monomateriałowe nie jest jednak jedynym sposobem na stworzenie ekologicznego mebla. Uczestnicy dyskusji podkreślali również wagę takich aspektów jak trwałość produktu czy... jego wielofunkcyjność. 

– Chcemy nauczyć naszych klientów tego, że powinniśmy nasze produkty traktować i używać długodystansowo i też kupować je pod tym kątem. Na przykład krzesło Plop z limitowanej serii wypuszczonej na 10-lecie naszej firmy dostawało gwarancję na 100 lat – mówił Oskar Zięta. – Naszym marzeniem jest, żeby nasze produkty, tak samo jak produkty były po prostu bardzo długodystansowe. Nie wchodzimy w żadne chwilowe trendy, staramy się aby były one w użytku naszych klientów i odbiorców na wieki.

Z kolei Maciej Karpiak zwracał uwagę na zalety produktów wielofunkcyjnych w kontekście ekologii. Jak zauważał designer, wielofunkcyjność produktu zmniejsza ilość produktów dowożonych w dane miejsce, co ogranicza ścieżkę węglową dla całego powstającego obiektu.

Prelegenci podnosili również zalety innowacyjnych materiałów, z których produkować można nowoczesne meble przyjazne środowisku. – Jestem absolutnym fanem drzew tlenowych. Nie tylko dlatego, że rosną bardzo szybko, są świetnym materiałem. One pożerają gigantyczne ilości dwutlenku węgla! Jest to świetny przykład na to, że natura daje nam rodzaj supportu, żebyśmy nie musieli wykorzystywać materiałów, które późnej w procesie recyklingu są dla nas szkodliwe – przekonywał Maciej Karpiak. 

Projektant zwracał również uwagę na potencjał materiałów, które same w sobie nie uchodzą za ekologiczne. – W okresie przedpandemicznym wszyscy bardzo negatywnie podchodzili do tworzyw sztucznych. Początek pandemii zmienił to w sposób radykalny – bez plastiku pewnie byśmy się nie obyli. Natomiast są tworzywa, które z definicji są materiałem do upcyklingu. Oczywiście, w tym procesie upcyklingu my ten materiał będziemy z czasem osłabiać i jego właściwości wyjściowe będą coraz niższe, niemniej jednak to osłabianie może trwać 150-200 lat, w czasie których będziemy mogli zmieniać zastosowanie tego produktu i przetwarzać, przetwarzać, przetwarzać – przekonywał Maciej Karpiak.

Legislacja i edukacja

Uczestnicy dyskusji podkreślali rolę odpowiednich przepisów i wsparcia finansowego, które mogłyby być odpowiednim bodźcem do proekologicznych działań na rynku meblarskim. 

– Czy realistycznym jest oczekiwać i spodziewać się, że producenci mebli faktycznie będą finansowali badania nad ekologiczną produkcją, że będzie ich na to stać? – pytał Pete Kercher, ambasador EIDD - Design For All Europe. – Oczywiście my wiemy, że aby to się sprawdzało w praktyce, musimy mieć partnerstwa firm z projektantami świadomymi, jak Oskar i Maciej, ponieważ oni rozumieją ten potencjał. Ale to nie ich rolą jest ubiegać się o finansowanie badań. Projektanci nie mają takich możliwości finansowych czy kontaktów. Z drugiej strony pojedynczy producenci równie dobrze mogą stwierdzić, że też takich możliwości nie mają. Pytaniem istotnym w tej kwestii jest to, jak ułożyć tę układankę, jak sprawdzić, aby to działało na skalę europejską.

– Ustawodawca pomógłby nam, nakładając np. dodatkowe opłaty na produkty, które są nieekologiczne lub które nie mają klarownej drogi użycia po użyciu – mówił Oskar Zięta. Designer sugerował również, że pomocne mogłyby być dopłaty podobne do tych, które wprowadzono w branży motoryzacyjnej do samochodów elektrycznych i hybryd.

Szansy na wsparcie dla proekologicznego wzornictwa i produkcji mebli Pete Kercher upatrywał w niedawno ogłoszonej przez Komisję Europejską inicjatywie Nowego Europejskiego Bauhausu. 

– Musimy jako społeczność przemysłowa, społeczność projektantów i projektantek stać się partnerami z Nowym Europejskim Bauhausem. Ta inicjatywa ma być nie tylko think tankiem, ale również think-do-tankiem, organizacją, która również robi. KE mówi poniekąd, że są gotowi na partnerstwo z projektantami jako społecznością, mówią „przyjdzie do nas z pomysłami” i właśnie tutaj chyba musimy zgłosić nasze pytania. Musimy połączyć siły! – zachęcał.

Według niego produkty pochodzące spoza UE, powinny spełniać wewnętrzne unijne kryteria i powinno to być regulowane prawem europejskim. – Powinniśmy zastosować tutaj taką samą logikę jaką już stosujemy w przypadku praw pracowniczych. Powinniśmy to uczynić częścią zastosowania inicjatywy Nowego Europejskiego Bauhausu – postulował Pete Kercher.

Uczestnicy dyskusji zgodnie twierdzili, że obok rozwiązań prawnych, niezwykle istotne są również postawy konsumentów. Nacisk powinien być położony na ich edukację. 

– Wydaje mi się, że powinniśmy pracować nad edukacją społeczeństwa. Jak spojrzymy, ilu mamy znajomych, którzy są wegetarianami lub weganami, odżywiają się zdrowo – ja chciałbym ich zapytać, czy w taki sam sposób podchodzą do mebli, które kupują? Pewnie nawet takiej świadomości nie mają... –  zauważał Oskar Zięta.

Polska marka

Rozmówcy zwrócili również  uwagę na problem braku polskiej marki mebli na arenie międzynarodowej.  

– Trzeba pamiętać, że Polska jest gigantycznym producentem i podwykonawcą dla wielu podmiotów. Wiele firm przespało okres na budowę własnych tożsamości. Wielu producentów zachłysnęło się możliwością zarabiania dużych pieniędzy na produkcji zlecanej, zapominając o budowaniu własnej tożsamości, zapominając o tym, że dysponują świetną technologią i przy wykorzystaniu tej technologii mogą jak równy z równym konkurować na rynkach globalnych  –  mówił Maciej Karpiak. – Gdybyśmy wycięli sobie ostatnie 10 lat i zobaczyli w co inwestują zachodnie firmy, a w co inwestują polskie firmy, będziemy w dużej mierze mieć kontrast: w Polsce będą to maszyny, technologie, procesy usprawniające produkcję, a na zachodzie inwestycja w know-how, w ecommerce, w marketing pośredni i bezpośredni. (...) Możemy robić, wszystko co chcemy, ale brakuje firm, które chciałyby poza podwykonawstwem postawić na pomysły projektantów – zarówno rodzimych, jak i zagranicznych, którzy mogliby produkować dla polskiego przemysłu i polskich firm – zauważał. 

Zgadzał się z nim Oskar Zięta: – Jesteśmy potęgą produkcyjną, ale to tylko my wiemy. Nawet koledzy projektanci z innych krajów często nie są świadomi, że te produkty są produktowane w Polsce. Tylko wąska grupa specjalistów wie o tym, że Polska jest potęgą produkcji mebli – reszta nie. Nawet nie mamy prawnie wymuszone, że na meblach produkowanych w Polsce jest naklejka made in Poland – zauważał. 

Jakie będą meble przyszłości?

 – Przyszłość produkcji mebli w Europie należy do tych, którzy skupiają się na jakości. Nie jesteśmy w stanie konkurować z Chinami, Indonezją, Malezją, Wietnamem – nie mamy takich możliwości, nie mamy takich zasobów ludzkich, nasze koszty pracy są większe, prawa pracownicze są zdecydowanie na wyższych poziomie niż tych dalekowschodnich krajów. Należy się skupiać zatem na jakości – konkludował Pete Kercher.

– Ja nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli, że najbliższa dekada to nie będzie kierunek rozwojowy dla firm, które zajmują się produkcją jakichkolwiek produktów w takim czy innym sensie ekologicznych. Tego typu podejście będzie premiować i powinno prowadzić do tego typu sytuacji, że producenci, którzy nie dostosują się do tego typu tendencji znikną z rynku – prognozował Maciej Karpiak.